Niebajka Las
Lut 2019
Szeroko zamkniętymi oczami wpatrywałam się w pustą przestrzeń przed sobą. Początkowo nic nie widziałam. W końcu zobaczyłam, jak spośród ciemności zaczęły wyłaniać się kontury lasu. W zasadzie były to grube pnie bardzo starych, ogromnych, gęsto stojących jeden obok drugiego drzew. Popatrzyłam w górę: gałęzie zasłaniały niebo, las był ciemny, ale nie ponury, bardziej taki pierwotny.
Byłam jakby na zewnątrz. Przyglądałam się wejściu do lasu i nie śmiałam tam pójść. Byłam chyba z innej bajki. Czułam się eteryczna, zwiewna i słoneczna. Nie pasowałam do tego lasu, chociaż wyglądał fascynująco. Był jednak zbyt ciemny. Czy tam czaiło się coś, czego nie rozumiałam? Czy na pewno muszę tam iść? - myślałam. Może jednak pozostanę poza jego obrębem, poobserwuję? Z miejsca, gdzie się znajdowałam, zawsze mogłam odlecieć (tak, odlecieć, byłam przecież istotą eteryczną, więc mogłam latać ), a z lasu?
Nie wiedziałam...
Kiedy tak zastanawiałam się, będąc niezdecydowaną, nagle poczułam, jak zadrżała ziemia. Zobaczyłam koło siebie ogromny, wojskowy but. A może był to but myśliwego? Spojrzałam w górę i zobaczyłam ogromnego człowieka, ubranego w zielony strój. Niestety, miał też strzelbę.
Ratunku!
Trzeba ratować zwierzęta, przemknęło mi przez myśl. Ale jak?
W tym samym momencie zobaczyłam, jak w ogromnych ilościach nadlatują Pomocnicy.
Było ich mnóstwo i wyglądali bardzo różnie.
Jedni byli mali, inni wielcy. Machali skrzydłami lub sunęli bezgłośnie po niebie. Nie zwracali na siebie uwagi, pochłonięci misją. Beznamiętnie mnie omijali, chociaż czułam ich wysokie wibracje.
Dodali mi odwagi, odbiłam się więc od ziemi i poleciałam za nimi do lasu. Zwierzęta nas wyczuły: patrzyły w niebo, węszyły. Zaczęły się chować, każde tak, jak umiało. Jedne właziły na drzewa, inne umykały do swoich nor. Las poruszał się niespokojnie. Nadchodził myśliwy.
Wtedy przemknęło mi przez myśl, że mogę odwrócić jego uwagę. Zbliżyłam się niepostrzeżenie i otoczyłam go miłością. Kochałam go ze wszystkich sił swojego małego eterycznego serca. Myśliwy nagle pomyślał o żonie. Przecież dzisiaj nie czuła się dobrze! Na pewno muszę jej pomóc, myślał tak po ludzku. Jeśli teraz zawrócę, zdążę kupić jej coś do jedzenia. Zrobię zakupy, odbiorę dzieci z przedszkola. Nie muszę polować, to nie jest w ogóle ważne, myślał, stojąc niedaleko mnie.
Nadal otaczałam go miłością, kiedy pospiesznie wsiadał do auta.
Inne Anioły wracały już z misji. Każdy z nich podążał w innym kierunku.
Powróciłam na swoje miejsce poza obrębem lasu. Wolałam wygrzewać się w Słońcu.
W końcu otworzyłam oczy i odwróciłam się na drugi bok. Kolejna misja zakończona. Może w końcu zasnę, pomyślałam.
Komentarze (84):